Hej! Oto tutaj macie nowy rozdział do czytania. To chyba jeden z najgorszych moich rozdziałów w histori. T^T Przyznaję, tu nie ma szału, dupy nie urywa jak rozdział pierwszy, jednak mam nadzieję, że nie będzie za dużo hejtów na to. No i niestety - w tym rozdziale jest mniej Marrie. :C
Gdy się tak przechadzała po zamku, myślała nad
wszystkim. Dlaczego to wszystko się dzieje? Może jest psychicznie chora?
Przecież głosy w głowie i urojenia nie są dobrym znakiem, nawet w świecie
czarodziei. Nie wiedziała, czemu tak wszystko biegnie. Nie rozumiała, dlaczego
się trzymano od niej z daleka i śmiano się, gdy myśleli, że nie słyszała… Co z
tego, że jest już prawie dorosła, jeżeli z tej dorosłości tak naprawdę nie ma
nic? Co jej da fakt, że jest pełnoletnia?
Odpowiedź była jedna. Wszystko albo nic.
Akurat niewiedza o przyszłości by ją zadowoliła.
Odetchnęła głęboko, wciągając zimne, świeże
powietrze. Nagle przyszła jej do głowy myśl – po co psuć sobie dzień? Czasem
nawet komuś takiemu jak ona przyda się trochę zabawy. Szybko odwróciła się w
stronę lochów – może to nadszedł czas na zmiany w swoim życiu?
Nie zastanawiając się, pobiegła na imprezę. I
wyjątkowo niemyślenie tym razem sprawiło jej nieopisaną przyjemność. Robiąc coś
na żywo, poczuła się wolna. Wolna jak ptak. Jakby nic jej nigdy nie ograniczało
od świata.
Przetransmutowała swoje ubrania w ładną, zieloną
sukienkę do kostek i bez ramiączek. Była
bardzo prosta, ale jej się podobała, bo nie była zbyt krzykliwa. Wymówiła hasło
do Pokoju Wspólnego i podeszła do stolika, nalewając sobie soku. Aż tak się nie
zabawi – stan Astorii po imprezach z alkoholem sam w sobie jest przestrogą dla
błądzących. Roześmiała się cicho, patrząc, jak ona i Pansy razem tańczą swój
cudowny taniec z każdego balu bądź dyskoteki. Piła swój soczek, gdy nagle usłyszała.
— No dawaj, Zabini! Widzisz, że sama stoi. Nie
bądź jak ta pipka grecka, tylko zatańcz z nią! — mówił Malfoy, a ona prychnęła.
Nie ufała ani Malfoyowi ani Zabini’emu ani za grosz, a wiedziała, że mówią o
niej. No bo o kim innym?
— No nie mogę! Znasz ją — spławi
mnie jak nic nie wartego Weasleya. — Zirytowała się jeszcze bardziej. Wyczuwała
jego fałsz i chęć dowartościowania się na kilometr. Ale chwila, skąd on wie o
Łasicy i okresie chwilowej przyjaźni?! Oraz jakim cudem się dowiedział, że dała
mu kosza? Przecież oboje dbali o to, aby ta przyjaźń nie wyszła na światło
dzienne. I z tego, co wiedziała, szło
całkiem dobrze. Może puścił parę z ust, nie daj Merlinie oczywiście. Wtedy
byłaby pogrążona.
Dobra,
koniec tych myśli, bo sobie wieczór zniszczę!, pomyślała
i odłożyła napój na stolik. Wczuła się w piosenkę i z zaskoczeniem odkryła, że
pobrzmiewają pierwsze nuty jej ulubionej. Szybko wybiegła i zaczęła tańczyć do niej.
*
Odprowadzał Ślizgonkę wzrokiem i cóż… Nie żałował.
Ale widząc po niej — na pewno się nabrała. No cóż, uwodzenie kobiet
oboje mieli we krwi, a co za tym idzie – zdolności aktorskie.
— Bierz ją! — wrzasnął Malfoy ze złośliwym
uśmiechem, a Blaise udawał nieco zawstydzonego, jednak pewność siebie go nie
opuszczała. Przecież on nie jest byle kim! Ale widząc jej taniec, uśmiechnął
się. Wyglądała, jakby tańczyła od lat… Podszedł do niej i teatralnie się
ukłonił.
— Dobry wieczór. Czy piękna Pani zatańczy ze mną? — spytał
chłopak, już drugi raz tego wieczoru.
— Nie, dzięki. Dobrej śpiewaczce chór niepotrzebny
—
wypowiedziała to z niemałą radochą. Jego mina była tego warta! Jednak nie długo
się cieszyła, bo poczuła jego ręce.
— Zabini, Ty zboczeńcu jeden! Łapy trzymaj przy
Astorii! — wrzasnęła i próbowała się wyrwać, jednak ta durna, pusta,
czarna czacha nie rozumiała jej niewerbalnego i werbalnego przekazu. Kołysali
się, ona oparta o jego klatkę piersiową, uspokoiła się. Natańczy się i ją w
końcu puści, a jak nie to zawsze Chwyt Feministki* go powali!
— No i po co to było, durna kobieto? Krzywdy Ci
nie robię, tylko tańczymy… — Wyszeptał jej do ucha i ją puścił. Już
chciała uciec, gdy złapał ją za rękę i okręcił dookoła. A gdy piosenka
przyśpieszyła tempo, oboje zgrali się w tym tańcu. Ona żyjąca, on tak samo. Było
to niesamowite czuć taką harmonię ruchów. Jakby zupełnie każdy jej krok pasował
do niego, jakby zagubiony kawałek puzzli. Okręciła się wokół swojej osi i
objęła go, a on ją podniósł, okręcając. Nagle cały parkiet zamarł — każdy
chciał to oglądać. Marika cicho się wkradła i patrzyła w ciszy na widowisko.
Co jej przyjaciółka robi na imprezie tego typu?
Przecież nigdy tego nie lubiła. A w dodatku tańczyła z Blaise’em, co było
dziwne. Nawet bardzo. Chyba ją o to
potem pomęczy.
Jednak oni nie skupiali się na niczym — tylko
na muzyce i tej drugiej osobie. Przyjaciel Draco szybko się zorientował, że
teraz tańczy z nią, bo chce, a nie musi. Ale szybko wszystko prysło, gdy
skończyła się muzyka. Dziewczyna natychmiast zeszła, ukłoniła się ze śmiechem i
popędziła do pokoju. Czemu to zrobiła – nie wiadomo.
*
—Masz pojęcie, jak to wyglądało?! — wykrzyknęła
Marika, a Amanda jedynie westchnęła. Na pewno było to idito…— To
było BOSKIE!
— Nie żartuj sobie, Marrie — mruknęła
krótkowłosa i spięła swoje włosy w mini kiteczkę, a następnie położyła się
spać. —
Śpij dobrze, kolorowych snów. — I już po chwili odpłynęła w krainę snów.
— Zazdroszczę im… Ich nie
ogranicza nic — wyszeptała tajemniczo Marika i po chwili sama
zasnęła.
*
Obserwowała
jak z drzew spadały liście, poruszając się delikatnie na wietrze. Tańczyły do
pięknej, cichej melodii… Zaczęła się lekko trząść. Padała lekka mżawka,
magiczny kalendarz pokazywał, że jest to październik. W Hogsmeade spacerowały
sobie dwie Gryfonki z siódmego roku. Jej oddech przyśpieszył… Podświadomość
wiedziała, co nastanie. Tak przecież było prawie codziennie… Spotkały się z Madame Rosmertą, rozmawiając o
błahostkach. Kobieta dała jednej z dziewczyn paczuszkę, mówiąc, że to dla Dumbledore’a.
Dziewczęta pokiwały głową i po maratonie sklepowym wracały do Hogwartu… Serce
znowu zaczęło walić swoim szybkim, nieregularnym rytmem. Jej ciało i dusza o
tym wiedziały, ale nie ona. Jednak w połowie drogi, dziewczyna z paczuszką
zaczęła się dziwnie zachowywać, aż w końcu unosiła się w powietrzu, krzycząc
opętańczo, mając szeroko otwarte oczy i usta… Była bardziej przerażająca niż
kiedykolwiek. No i znów zaczęła szamotać się po swoim łóżku, a jej oddech i
bicie serca z każdą sekundą biły coraz mocniej i mocniej. Nagle zmieniła się
sceneria — była w
sterylnie czystym powietrzu, a przed sobą miała czyjąś twarz, która otworzyła
oczy.
Nagle się obudziła, otwierając
szeroko oczy i próbując się uspokoić. Ale to nie było takie proste. Znała tę
opętaną dziewczynę — to była przecież Gryfonka, Katie Bell.
Czyżby pierwsza? Mmmm <3
OdpowiedzUsuń"jednak ta durna, pusta, czarna czacha nie rozumiała jej niewerbalnego i werbalnego przekazu." rozwaliłaś mnie :D
Nie wiem czemu nie podoba ci się ten rozdział. Mi się podoba :)
Czekam na kolejny rozdział, życzę dużo weny i pozdrawiam :***
Jakbyś miała wolną chwilę to zapraszam do siebie http://dramioone.blogspot.com
Hahah dokładnie to samo chciałam napisać xD
UsuńJak zawsze lubię Blaise, to tutaj go nie znoszę. Grr. Co to za czubek, normalnie drugi Malfoy. Zawsze go brałam za poważniejszego, za, lepszego a tu drugi księże Slytherinu. Jednak podoba mi się jak oddajesz jego osobę, mimo wszystko. A także pokazujesz tą więź przyjaźni i rywalizacji między Fretką a Pustą Czarną Czachą. Taak... To może być ciekawe. Co do tańca i tak dalej to mimo wszystko Amanda jest mega odważna. Nie wiem jakim cudem wyszła na parkiet SAMA mi
OdpowiedzUsuńSAMA tańczyła. Umarłabym od razu, na miejscu. Serio. Te ich przekomarzanki to romans, który uwielbiam. Nie słodki, bardziej gorzko-uroczy. Aww. Moje wejście i te myślenie... Tró. Was nic nie ogranicza.
Końcowa scena jest świetna mimo, że nie twoja, co nie? Jednak cudownie, że wprowadziłaś coś z kanonu i jak widzę będziesz prowadzić ten wątek. Akurat ja uwielbiam kanon i u mnie wszystko idzie pod niego, także kocham twoje ff ^^
Życzę weny kochana oraz czekam na kolejny rozdział <3
Marika Snape
Podpisuję się pod tym.
UsuńLove, xx <3
Przyznam na poczatku, że twoje OC różni się od reszty które czytam. Chodzi chyba o brak różnicy wieku między bohaterami, a co za tym idzie, wszystko jest bliższe czytelnikowi. W dodatku tekst nie jest tak poważny, choć nadal tajemniczy.
OdpowiedzUsuńZawsze końcówki wychodzą ci najlepsze. Ten proroczy sen zaciekawil mnie, chciałabym wiedzieć co się za tym kryje, lecz muszę poczekać...
Za to sam środek rozdziału jest trochę mieszany. Fajny opus, jest też Blaise i Draco, mają oni swój charakterek. Jednak pezedstawiasz Amande odmiennie niż w poprzednim rozdziale. Wcześniej była strasznie zakompleksjona, a gdyby nie widziała u siebie plusów i nie miała choć trochę pewności siebie, na pewno nie poszlaby tańczyć sama. Wiesz mi, znam to.
Trochę refleksyjny początek, lecz całość wypada nieźle. Nadal zaciekawiasz, a to najważniejsze.
Croy
Niger-stories.blogspot.com
Sooł... Ten taniec. Aww. <3 Helmans pisze z gorączką, więc komentarz może być nieco zagmatwany, ale mniejsza. Ogólnie bardzo mi się podobało. Kurde. Nie znoszę słodzić, ale tutaj nie mam się do czego przyczepić >.< Robisz ciekawe opisy, używasz genialnych epitetów. Dialogi, wszystko jest kanoniczne. Cholera, za słodki ten komentarz. Jedynie scenka, rozmowa Amandy z Mariką była zbyt krótka. I rozdziały za krótkie (chociaż sama jestem nie lepsza). Ale tak to fajnie się czyta ;> No i to chyba tyle. Helmans już nie zanudza, tylko śmiga dalej. <3
OdpowiedzUsuńPo pierwsze mam do Ciebie prośbę, a mianowicie zrób tutaj spis treści, co? Proszę Cię c; Szybciej by mi się przedostawało do rozdziałów i wgl, a myślę, że nie tylko mi ;o No i blog by nabrał większej estetyki ;p
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału...
1. Jestem mało ogarniętym człowiekiem, ale jestem Twoim czytelnikiem, a więc wypadałoby mnie zadowolić xd Mówie to w takim sensie, że nie za bardzo zrozumiałam to zdanie: "Ale chwila, skąd on wie o Łasicy i okresie chwilowej przyjaźni?! " - że Amy się przyjaźni z Draco, co? Ja taki nie ogar xd Mam prośbe pisze eee.. Tak abym bardziej rozumiała zdania co? ><
2. ". No cóż, uwodzenie kobiet oboje mieli we krwi, a co za tym idzie – zdolności aktorskie." - jejuś ^^ Widzę, że nie tylko ja tak Blaisa zinterpretowałam ;3
3. "— Nie, dzięki. Dobrej śpiewaczce chór niepotrzebny" - ahahahah padłam XD
4. "— Zabini, Ty zboczeńcu jeden! Łapy trzymaj przy Astorii!" - znowu padłam XD
5. Dlaczego Draco tak zależy by Zabini wygrał zakład? Żeby zagadał do Amy, zeby ja " brał" (XD) co? Przecież on, więcej zyska jak jego kumpel nie poderwie dziewczyny ;c
6. Kurde! Prorocze sny.. No nieźle ;o
Ogólnie to czytałam tą część kilka razy i chyba wcześniej większe emocje u mnie wzbudzała.. no, ale cóż ;/ Przepraszam, że dopiero teraz (; I jtr postaram się dalej skomentować! :D
Błędów nie widzę i jestem zadowolona *-*
Pozdrawiam życzę weny i zapraszam do siebie:
http://laura-w-hogwarcie.blogspot.com/