piątek, 24 kwietnia 2015

Mimo to, kocham ją.


Witam serdecznie! Wiem, że nie dotrzymuję obietnic, ale to drabble Sontrix. :D Moje pierwsze. Szału nie ma, dupy nie urywa, seksu nie ma. Takie trochę nieudane. Jednak mam nadzieję, że się spodoba chociaż osobom, którym ją dedykuję.
♥ Sonii - w końcu to Sontrix, no i na cześć odbudowania tego, co kiedyś było! Mam nadzieję, że skomentujesz, chociaż to chujne. MUSICIE WEJŚĆ NA JEJ BLOGI! Tutaj ZIMA! TUTAJ Sontrix! A TUTAJ TEŻ!
♥ Mojemu Zabiniemu - już nie mam pomysłu, co pisać w tych dedykacjach, bo jeszcze się przerazisz jakbym napisała coś z serca. XD
Koniec ple ple ple - zapraszam do krótkiej lektury! :D

___________________________
Dzisiaj patrzę śmierci prosto w twarz.
Widzę jej uśmiech — dziki, szalony, zupełnie inny od tego, którego widzę u innych na co dzień.  To śmieszne, nie boję się jej. Dostrzegam ten błysk zła w oku... A mimo to ją kocham.
Nie boję się śmierci.
Kocham ją.
Całą sobą, całym sercem i całą moją duszą. Chociaż wiem, że za moment wszystko przepadnie. Stracę wszystko — jest moim osobistym ryzykiem, którego się podjęłam. Nie żałuję tych morderstw, których dokonałam, bo wiem, że Bóg mi wybaczy — zabijałam z miłości, a nie z pokusy władzy.
Poszargane włosy, krew niewinnych na jej rękach — mimo to, kocham ją.
Wiem, że zaraz umrę. Avada zbliża się nieubłaganie. Ale mimo to — kocham ją.
Dzisiaj patrzę mojej śmierci w twarz. Ona jest nie tylko moją śmiercią, ale także moim życiem.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Miniaturka Dramione: To wszystko sprawił grzech

Witam! Jako, że są święta mam prezent dla czytelników - miniaturka Dramione! :D Życzę Wam wesołego jajka! No i oczywiście, abyście zdążyli pierwsi wszystkich oblać wodą jutro. :D
Informacje dotyczące miniaturki i komu ją dedykuję:
- Ta miniaturka to Dramione, pomieszana z wspomnieniami o przyjaźni Draco z Zabinim
- Niebetowana
- Jest na podstawie piosenki Krzysztofa Krawczyka - To wszystko sprawił grzech.

Natomiast dedykuję ją:
♥ Acri - która jest zawsze ze mną. Wiem, że chcesz odpocząć od pisania i wszystkiego, więc nie będę Cię męczyć. Ale to nie znaczy, że Cię nie kocham, bo jako jedyna z moich trzech pierwszych przyjaciółek nie odeszłaś.
♥ Wanijliowa ( błąd specjalny) - za te rozmowy oraz pomoc w niemieckim! Uwierz mi, że bardzo to cenię! No i czekam na więcej miniaturek na granger-again. :D
♥ Tomione - za pomoc przy pisaniu tej mini, ocenianiu oraz za reklamowanie Blandy. No i oczywiście za to, że jest!
♥ Rose - Za pomoc w mini no i życzę Ci, abyś poczuła się lepiej. No i shipuję Prose, natomiast nie Arcose. Pamiętaj o tym!
♥ Mojemu Zabiniemu - mam nadzieję, że to czytasz oraz, że w końcu wrócisz.

No to zapraszam do czytania! :D
____________________________________________



      Czasami życie płata figle. Sprawia, że wracamy do tych wspomnień, do których nie mamy zamiaru wracać. Rani nas coraz bardziej, rozdrapując stare rany. Niektórzy z nas uciekają przed wspomnieniami, jednak na nasze nieszczęście to w końcu dopadnie każdego z nas.
     Hermiona nie wiedziała, że właśnie taki szok sumienia obudzi w swoim mężu, Draconie gdy tylko puści mu jedną z mugolskich piosenek, które poznała w pracy jako pielęgniarka w szpitalu pół—magicznym.  Wzięła discmena, płytę z piosenką i przeniosła się z tym do Malfoy Manor. Musiała mu to pokazać — jej intuicja to podpowiadała. A ona nie mogła zignorować tego głosu, który do tej pory nigdy nie zawiódł.
    Brązowo włosa szybko się rozebrała z płaszcza oraz szalika i weszła do swojego salonu, widząc synka układającego magiczne puzzle oraz blondyna, czytającego jedną z pozycji ksiąg czarno magicznych.
— Witaj Draco… — powiedziała, siadając obok niego. On oczywiście, jako zimny drań odsunął się od niej. Jednak to nie było tak, że jej nie kochał — wręcz przeciwnie. Hermiona i ich syn  Scorpius byli dla niego wszystkim. Ostatnimi osobami na świecie, które kochał i którym ufał bezgranicznie.  Szybko wykrzywił usta w jakąś skrzywioną prostą, która miała być uśmiechem.
— Dzień dobry, Żono — odpowiedział mężczyzna, odkładając książkę na stoliczek, obejmując ją w pasie. — Co tym razem nabroiłaś w szpitalu? — zapytał z uśmiechem, a ona się oburzyła.
— Tym razem nic nie zrobiłam! — uniosła się i już miała wstać, gdy on usadził kobietę, czekając na jej relacje dnia oraz na moment, kiedy będzie mógł się wyłączyć z mniej istotnych spraw. Nie zdążył nawet sięgnąć po swoją lekturę, gdy puściła mu piosenkę. I tak, jak jego emocje były przed momentem spokojne, opanowane, tak teraz czuł się jak wulkan emocji. Wszystko wróciło, co było widać po jego minie, a Pani Malfoy nie była głupia — wiedziała, co to oznaczało.
— Jest piękna, prawda? — spytała cicho, następnie wyszła z synkiem, biorąc go na ręce. Trzeba było się nim zająć. Ale teraz wróciły myśli — te z tego rozdziału przeszłości, o którym chciał zapomnieć.
                                                                       *
   Mówi się, że przyjaciel to osoba połączona z Tobą na wieki. Jednak nie każdy jest tym najwierniejszym. Czasem ta przyjaźń wykrusza się z czasem, z różnicą poglądów, z innymi ideałami... Ale nie ta przyjaźń, którą zawarł w szkole. Co z tego, że w ‘’prezencie’’ była opcja służenia Czarnemu Panu? Nigdy nie zapomni Blaise Zabiniego — swojego jedynego, najlepszego przyjaciela.
                                                                      *
   Spojrzał z czułością na swoją śpiącą żonę, delikatnie głaszcząc ją po policzku. I tak rano się wszystkiego wyprze. Widział, że spała snem mocnym, jak kamień, więc nic jej nie obudzi — tę cechę przekazała ich dziecku, zatem nie musiał się o nic martwić. Jakby w ogóle musiał — to jego sprawa, co robi. Wstał i w swojej piżamie zszedł do salonu, zaparzając sobie mugolską kawę.
Czasem te ich wynalazki nie są złe, stwierdził, czekając aż woda się zagotuje. Co z tego, że mógł ją podgrzać magicznie? Nie wszędzie różdżka jest konieczna. Podczas, gdy woda się gotowała, on podszedł do szafki  w salonie, a następnie wziął do ręki jedną z wielu ramek na zdjęcia. Przyjrzał się dokładnie obrazkowi, uśmiechając się. Pamiętał ten dzień — wtedy pierwszy raz napadli na składzik opiekuna domów — Severusa Snape’a.
   Ale wtedy uciekali! Nigdy tego nie zapomni — to niemal tak, jakby wszystko stało się wczoraj! Szybko sięgnął po następne zdjęcia — aż doszedł do tego, gdzie był on z Hermioną, oraz Blaise z Amandą.
Pamiętał, jak on bardzo ją kochał. Nierozłączni, idealni niczym dwie połówki tego samego jabłka. Nie kłócili się przenigdy. Jakby czytali sobie w myślach!
Jednak Blaise nie docenił z początku jej miłości i oddania przez te kilka lat, ponieważ ją zdradził z Pansy. Amanda nigdy mu tego nie wybaczyła, mimo jego błagań, przeprosin oraz dziwnych gestów udowadniających bezgraniczną miłość.
Niestety, brązowooki nie zdążył znów zdobyć jej zaufania, gdyż blondynka kilka miesięcy po zrobieniu tego zdjęcia zginęła tragicznie, a czarnoskóry przyjaciel załamał się. Nie odzywał się do nikogo, nie pił, nie jadł — ogólnie odechciało mu się żyć.
W tym momencie nie byłem przyjacielem… Zostawiłem go z tym. Był z tym sam na sam…, pomyślał szarooki, wzdychając z bólem poprzednich lat. Teraz nie chciał się usprawiedliwiać — taka była gorzka prawda.  Zawiódł przyjaciela i to bardzo.
Co prawda Zabini cierpiał ponad dwa lata z powodu tej ogromnej straty… A ja w ciągu tych dwóch lat nie zapytałem o to, jak się czuje po tym… Byłem dupkiem i egoistą, wyciągając go na wspólne picie. Przenigdy nie podaruję sobie tego… Ale jak on mógł mi to wybaczyć? — zastanawiał się młody Malfoy.
Wziął w rękę następne zdjęcie. On, jego syn Scorpius i Diabeł. Do tej pory nie czuł takiej dumy i radości, jak w dniu narodzin swojego pierworodnego. Te uczucia były nieporównywalne do wszystkich innych, jakie odczuwał od początku.
Z czasem wszystko płynęło szybko. Praca i dom — tylko to się liczyło. I żałował tego — może gdyby spędzał więcej czasu ze swoim przyjacielem, ten nie zacząłby się staczać, trzymać z Morganą oraz nie umarłby, skazany za najgorsze przestępstwa magicznego świata.
Z zamyślenia wyrwał go dźwięk gwizdka — szybko pobiegł wyłączyć wodę, aby nie obudzić swojej kobiety i syna.
Gdy myślał, że mu się udało, na dół zeszła Hermiona Malfoy we własnej osobie. Wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Jednak po jego minie wiedziała, że coś się stało.
— Draco… Wszystko dobrze? — zapytała niepewnie, patrząc mu w oczy. Bała się o swojego męża, bo w tym momencie nie przypominał siebie. Zawsze był twardy i niezłomny, rzadko ukazujący uczucia. Jednak teraz… Wszystko było widać jak na dłoni.
— Nic mi nie jest. To tylko wspomnienia — szepnął, odgarniając jej włosy z czoła. Skrycie liczył na to, że Scorpius nie odziedziczy tej szopy po matce. Zabini by się nieźle uśmiał… Dosyć tego!
— Jakie wspomnienia? — dopytywała się, chociaż znała odpowiedź.
— O moim najlepszym przyjacielu… Znaliśmy się od lat, byliśmy nierozłączni jak Ty, Wieprzlej i Bliznowaty. Wcześniej nie dopuszczałem tego do siebie, ale to co się z nim stało było moją winą — odpowiedział bardzo poważnie, spuszczając wzrok. Przeszłość mu pokazała wszystko, co było, wyciągając z poczucia błogości oraz czystości sumienia.
— Kochanie, ale to nie była Twoja wina… To wszystko sprawił grzech — wyszeptała mu do ucha, a potem pocałowała go w policzek — Dobranoc, Draco…
— Dobranoc — odpowiedział, lejąc do kubka z kawą gorącą wodę, co pozwoliło się jej zaparzyć.  Wiedział już, że nie zaśnie dzisiejszej nocy.
Layout by Alessa