Witam! Jako, że są święta mam prezent dla czytelników - miniaturka Dramione! :D Życzę Wam wesołego jajka! No i oczywiście, abyście zdążyli pierwsi wszystkich oblać wodą jutro. :D
- Ta miniaturka to Dramione, pomieszana z wspomnieniami o przyjaźni Draco z Zabinim
- Jest na podstawie piosenki Krzysztofa Krawczyka - To wszystko sprawił grzech.
♥ Acri - która jest zawsze ze mną. Wiem, że chcesz odpocząć od pisania i wszystkiego, więc nie będę Cię męczyć. Ale to nie znaczy, że Cię nie kocham, bo jako jedyna z moich trzech pierwszych przyjaciółek nie odeszłaś.
♥ Wanijliowa ( błąd specjalny) - za te rozmowy oraz pomoc w niemieckim! Uwierz mi, że bardzo to cenię! No i czekam na więcej miniaturek na granger-again. :D
♥ Tomione - za pomoc przy pisaniu tej mini, ocenianiu oraz za reklamowanie Blandy. No i oczywiście za to, że jest!
♥ Rose - Za pomoc w mini no i życzę Ci, abyś poczuła się lepiej. No i shipuję Prose, natomiast nie Arcose. Pamiętaj o tym!
♥ Mojemu Zabiniemu - mam nadzieję, że to czytasz oraz, że w końcu wrócisz.
Czasami życie
płata figle. Sprawia, że wracamy do tych wspomnień, do których nie mamy zamiaru
wracać. Rani nas coraz bardziej, rozdrapując stare rany. Niektórzy z nas
uciekają przed wspomnieniami, jednak na nasze nieszczęście to w końcu dopadnie
każdego z nas.
Hermiona nie wiedziała, że właśnie
taki szok sumienia obudzi w swoim mężu, Draconie gdy tylko puści mu jedną z
mugolskich piosenek, które poznała w pracy jako pielęgniarka w szpitalu
pół—magicznym.
Wzięła discmena, płytę z
piosenką i przeniosła się z tym do Malfoy Manor. Musiała mu to pokazać — jej
intuicja to podpowiadała. A ona nie mogła zignorować tego głosu, który do tej
pory nigdy nie zawiódł.
Brązowo włosa szybko się rozebrała z płaszcza oraz
szalika i weszła do swojego salonu, widząc synka układającego magiczne puzzle
oraz blondyna, czytającego jedną z pozycji ksiąg czarno magicznych.
— Witaj Draco… — powiedziała, siadając obok niego. On oczywiście, jako zimny
drań odsunął się od niej. Jednak to nie było tak, że jej nie kochał — wręcz
przeciwnie. Hermiona
i ich syn
Scorpius byli dla niego wszystkim. Ostatnimi
osobami na świecie, które kochał i którym ufał bezgranicznie.
Szybko wykrzywił usta w jakąś skrzywioną
prostą, która miała być uśmiechem.
— Dzień dobry, Żono — odpowiedział mężczyzna, odkładając książkę na stoliczek,
obejmując ją w pasie. — Co tym razem nabroiłaś w szpitalu? — zapytał z
uśmiechem, a ona się oburzyła.
— Tym razem nic nie zrobiłam! — uniosła się i już miała wstać, gdy on usadził
kobietę, czekając na jej relacje dnia oraz na moment, kiedy będzie mógł się
wyłączyć z mniej istotnych spraw. Nie zdążył nawet sięgnąć po swoją lekturę,
gdy puściła mu
piosenkę. I tak, jak jego emocje były przed
momentem spokojne, opanowane, tak teraz czuł się jak wulkan emocji. Wszystko
wróciło, co było widać po jego minie, a Pani Malfoy nie była głupia —
wiedziała, co to oznaczało.
— Jest piękna, prawda? — spytała cicho, następnie wyszła z synkiem, biorąc go
na ręce. Trzeba było się nim zająć. Ale teraz wróciły myśli — te z tego
rozdziału przeszłości, o którym chciał zapomnieć.
*
Mówi się, że przyjaciel to osoba
połączona z Tobą na wieki. Jednak nie każdy jest tym najwierniejszym. Czasem ta
przyjaźń wykrusza się z czasem, z różnicą poglądów, z innymi ideałami... Ale
nie ta przyjaźń, którą zawarł w szkole. Co z tego, że w ‘’prezencie’’ była
opcja służenia Czarnemu Panu? Nigdy nie zapomni Blaise Zabiniego — swojego jedynego,
najlepszego przyjaciela.
*
Spojrzał z czułością na swoją śpiącą
żonę, delikatnie głaszcząc ją po policzku. I tak rano się wszystkiego wyprze.
Widział, że spała snem mocnym, jak kamień, więc nic jej nie obudzi — tę cechę
przekazała ich dziecku, zatem nie musiał się o nic martwić. Jakby w ogóle
musiał — to jego sprawa, co robi. Wstał i w swojej piżamie zszedł do salonu,
zaparzając sobie mugolską kawę.
Czasem te ich wynalazki nie są złe, stwierdził,
czekając aż woda się zagotuje. Co z tego, że mógł ją podgrzać magicznie? Nie
wszędzie różdżka jest konieczna. Podczas, gdy woda się gotowała, on podszedł do
szafki
w salonie, a następnie wziął do
ręki jedną z wielu ramek na zdjęcia. Przyjrzał się dokładnie obrazkowi, uśmiechając
się. Pamiętał ten dzień — wtedy pierwszy raz napadli na składzik opiekuna domów
— Severusa Snape’a.
Ale wtedy uciekali! Nigdy tego nie
zapomni — to niemal tak, jakby wszystko stało się wczoraj! Szybko sięgnął po
następne zdjęcia — aż doszedł do tego, gdzie był on z Hermioną, oraz Blaise z
Amandą.
Pamiętał, jak on bardzo ją kochał. Nierozłączni, idealni niczym dwie połówki
tego samego jabłka. Nie kłócili się przenigdy. Jakby czytali sobie w myślach!
Jednak Blaise nie docenił z początku jej miłości i oddania przez te kilka lat,
ponieważ ją zdradził z Pansy. Amanda nigdy mu tego nie wybaczyła, mimo jego
błagań, przeprosin oraz dziwnych gestów udowadniających bezgraniczną miłość.
Niestety, brązowooki nie zdążył znów zdobyć jej zaufania, gdyż blondynka kilka
miesięcy po zrobieniu tego zdjęcia zginęła tragicznie, a czarnoskóry
przyjaciel załamał się. Nie odzywał się do nikogo, nie pił, nie jadł — ogólnie
odechciało mu się żyć.
W tym momencie nie byłem przyjacielem…
Zostawiłem go z tym. Był z tym sam na sam…, pomyślał szarooki, wzdychając z
bólem poprzednich lat. Teraz nie chciał się usprawiedliwiać — taka była gorzka
prawda.
Zawiódł przyjaciela i to bardzo.
Co prawda Zabini cierpiał ponad dwa lata
z powodu tej ogromnej straty… A ja w ciągu tych dwóch lat nie zapytałem o to,
jak się czuje po tym… Byłem dupkiem i egoistą, wyciągając go na wspólne picie. Przenigdy
nie podaruję sobie tego… Ale jak on mógł mi to wybaczyć? — zastanawiał się
młody Malfoy.
Wziął w rękę następne zdjęcie. On, jego syn Scorpius i Diabeł. Do tej pory nie
czuł takiej dumy i radości, jak w dniu narodzin swojego pierworodnego. Te
uczucia były nieporównywalne do wszystkich innych, jakie odczuwał od początku.
Z czasem wszystko płynęło szybko. Praca i dom — tylko to się liczyło. I
żałował tego — może gdyby spędzał więcej czasu ze swoim przyjacielem, ten nie
zacząłby się staczać, trzymać z Morganą oraz nie umarłby, skazany za najgorsze
przestępstwa magicznego świata.
Z zamyślenia wyrwał go dźwięk gwizdka — szybko pobiegł wyłączyć wodę, aby nie
obudzić swojej kobiety i syna.
Gdy myślał, że mu się udało, na dół zeszła Hermiona Malfoy we własnej
osobie. Wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Jednak po jego minie wiedziała,
że coś się stało.
— Draco… Wszystko dobrze? — zapytała niepewnie, patrząc mu w oczy. Bała się o
swojego męża, bo w tym momencie nie przypominał siebie. Zawsze był twardy i
niezłomny, rzadko ukazujący uczucia. Jednak teraz… Wszystko było widać jak na
dłoni.
— Nic mi nie jest. To tylko wspomnienia — szepnął, odgarniając jej włosy z
czoła. Skrycie liczył na to, że Scorpius nie odziedziczy tej szopy po matce.
Zabini by się nieźle uśmiał… Dosyć tego!
— Jakie wspomnienia? — dopytywała się, chociaż znała odpowiedź.
— O moim najlepszym przyjacielu… Znaliśmy się od lat, byliśmy nierozłączni jak
Ty, Wieprzlej i Bliznowaty. Wcześniej nie dopuszczałem tego do siebie, ale to co
się z nim stało było moją winą — odpowiedział bardzo poważnie, spuszczając
wzrok. Przeszłość mu pokazała wszystko, co było, wyciągając z poczucia błogości
oraz czystości sumienia.
— Kochanie, ale to nie była Twoja wina…
To wszystko sprawił grzech — wyszeptała
mu do ucha, a potem pocałowała go w policzek — Dobranoc, Draco…
— Dobranoc — odpowiedział, lejąc do kubka z kawą gorącą wodę, co pozwoliło się
jej zaparzyć.
Wiedział już, że nie
zaśnie dzisiejszej nocy.